O kolejny punkt wzbogacili swoje konto szczypiorniści drugoligowych “Azotów-Puławy”. Podopieczni Piotra Dropka zremisowali po 31 w Zamościu z tamtejszą Padwą. Jeszcze kilka minut przed końcem puławianie prowadzili czterema trafieniami. Mogli jednak nawet przegrać, bowiem w ostatniej minucie gry gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego. Najwięcej bramek dla puławian zdobył Kamil Śliwiński (8).
– Spotkanie miało kilka momentów zwrotnych. Od około 20 minuty zaznaczyła się nasza przewaga. Zaczęliśmy bardzo dobrze grać w obronie, doskonale w bramce spisywał się Emil Wiejak, natomiast w ataku mieliśmy najsilniejsze punkty w osobach Kamila Mielczarskiego, Kacpra Adamczuka i Kamila Śliwińskiego. Do przerwy uzyskaliśmy pięciobramkową przewagę. Około 40 minuty przytrafiły nam się dwa przykre wydarzenia. Najpierw kontuzji mięśnia czwórgłowego uda doznał Adamczuk, a chwilę później na nadgarstek spadł Śliwiński. To spowodowało, że straciliśmy siłę ognia. Jeszcze kilka minut przed końcem wygrywaliśmy kilkoma bramkami, ale miejscowi wykorzystali nasze osłabienie i doprowadzili do remisu. Na 20 sekund przed końcem mieliśmy piłkę na wygranie meczu, jednak zbyt szybko chcieliśmy skończyć atak i to się zemściło. Padwa przechwyciła piłkę i wyprowadziła kontratak, po którym sędziowie odgwizdali bardzo kontrowersyjny rzut karny. “Siódemkę” już po czasie obronił Emil Wiejak, którego należy uznać za jednego z bohaterów meczu, bowiem w całym spotkaniu interweniował znakomicie, broniąc m.in. cztery rzuty karne. Cały zespół zasłużył na duże słowa uznania i z gry każdego zawodnika jestem naprawdę dumny – podsumował mecz Piotr Dropek, trener “Azotów-Puławy” II.
Padwa Zamość – “Azoty-Puławy” II 31:31 (13:18)
“Azoty-Puławy” II: Wiejak, Sętowski – Śliwiński 8, Mchawrab 5, Mielczarski 4, Adamczuk 4, Urbaniak 4, M. Górnik 3, Wójcik 1, Bielawski 1, P. Górnik 1, Prościński.