W pierwszym meczu pod wodzą nowego trenera Azoty-Puławy pokonały Energę MKS Kalisz 36:22 (16:9). Najwięcej bramek dla gospodarzy zdobył Ukrainiec Andrii Akimenko – siedem.
Spotkanie puławian z zespołem Kalisza było debiutem dla nowego trenera Azotów, Roberta Lisa. Od poniedziałku pełni on obowiązki trenera głównego koordynatora sztabu szkoleniowego.
Początkowe minuty były bardzo nerwowe dla obu drużyn. Po trafieniach Michała Jureckiego i Michała Szyby na tablicy wyników był remis 2:2. W siódmej minucie rozgrywający Bartosz Kowalczyk wyprowadził gospodarzy na 3:2. Od 10 minuty puławianie grali w osłabieniu. Za uderzenie w twarz Marka Szpery przy rzucie, czerwoną kartkę ujrzał Antoni Łangowski. Chwilę później drugiego gola rzucił Kowalczyk i szkoleniowiec gości Tomasz Strząbała skorzystał z pierwszej przerwy w grze. Poważnym mankamentem w grze przyjezdnych była skuteczność. Dość powiedzieć, że indolencja strzelecka kaliszan trwała dobre 13 minut. Dopiero po kwadransie Mateusz Góralski zdołał zmniejszyć straty do dwóch bramek (6:4).
Mankamenty w grze ofensywnej zespołu z Kalisza trwały na dobre. Co ciekawe, goście nie potrafili wykorzystywać gry w przewadze. Gospodarze zaś dobrze spisywali się w obronie, zmuszając do błędów w ataku pozycyjnym i notując liczne przechwyty. Efektem było prowadzenie Azotów już 11:6. Taki wynik i kłótnie gości z sędziami sprawiły, że trener Strząbała musiał wykorzystać już drugą przerwę w grze. Po raz kolejny wróciła niemoc strzelecka kaliszan. W 23 minucie, po rzucie karnym Andrija Akimenki, Azoty prowadziły 13:6. Bardzo dobrze spisywał się w puławskiej bramce Vadim Bogdanow. Na siódmą bramkę kaliszanie czekali tym razem ponad osiem minut (14:7). Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 16:9. W tej części gry miejscowi mieli skuteczność w ataku na poziomie 89 procent, przyjezdni 47 procent. Natomiast skuteczność w obronie to odpowiednio 31 i sześć procent.
Fajnie funkcjonuje nasza obrona, Wadim też obronił kilka piłek. Trochę słabiej prezentowaliśmy się w ataku i to musimy poprawić w drugiej odsłonie. Tydzień to mało na wprowadzenie nowych rozwiązań, które ma dla nas trener Robert Lis. Myślę, że z dnia na dzień nasza gra będzie wyglądała jeszcze lepiej – mówił w przerwie spotkania rozgrywający Azotów Paweł Podsiadło.
Początek drugiej części zdecydowanie należał do puławian. W dobrej dyspozycji strzeleckiej był skrzydłowy Azotów, Andrii Akimenko. W 36 min Ukrainiec trafił 21:11, zaś chwilę później podwyższył na 22:12. Po trzech kwadransach na tablicy wyników było 28:18 dla gospodarzy. W 53 min na placu gry zameldował się rekonwalescent Aliaksandr Bachko. Minutę później przewaga Azotów ponownie wynosiła 10 goli (32:22). Tym razem ładnym uderzeniem po indywidualnej akcji popisał się obrotowy puławian Łukasz Rogulski. Ostatnie trafienie dla miejscowych zaliczył ku uciesze puławskiej ławki rezerwowych właśnie Bachko, ustalając wynik na 36:22.
Azoty-Puławy – Energa MKS Kalisz 36:22 (16:9)
Azoty-Puławy: Bogdanow, Zembrzycki – Akimenko 7, Łangowski, Podsiadło 3, Przybylski 2, Jurecki 3, Szyba 2, Kowalczyk 3, Gumiński 4, Dawydzik 5, Rogulski 6, Seroka, Jarosiewicz, Bachko 1.
Energa MKS Kalisz: Krekora, Zakreta – Krępa 1, Kacper Adamski 3, Kamyszek 2, Kus, Drej, Misiejuk 1, Góralski 7, Szpera 2, K. Pilitowski 3, M. Pilitowski 3, Czerwiński, Makowiejew, Kamil Adamski.