Ten mecz elektryzował środowisko piłki ręcznej prawie tak mocno, jak spotkanie Orlen Wisły Płock i Łomży Vive Kielce. Trójkolorowi po przegranej w rzutach karnych z Gwardią Opole wciąż byli rozdrażnieni i łaknęli punktów. Rywal jednak był z topu, wszak Azoty-Puławy od początku sezonu celują w walkę o medale i są na najlepszej drodze, by ten cel zrealizować. Na drodze stanął im jednak Górnik…
Zabrzanie zaskoczyli Niebiesko-Biało-Czerwonych i bardzo szybko wyszli na trzybramkowe prowadzenie po rzutach z drugiej linii w wykonaniu Damiana Przytuły, Łukasza Gogoli oraz Pawła Dudkowskiego. I niestety to Azoty musiały gonić wynik, w czym przeszkadzał im zwłaszcza Jakub Skrzyniarz, który odbijał kolejne próby zdobywania bramek również z linii siódmego metra. W osiemnastej minucie tablica zegarowa wskazywała już pięciobramkową przewagę zabrzan, 9:4. Coraz odważniej grała defensywa Górników, z wysuniętym Krzysztofem Łyżwą na czele, który doskonale izolował rozegranie gości. Ci szukali podań do skrzydeł. Wtedy jednak zacięła się ofensywa gospodarzy. Próby rzutów nie znajdowały drogi do bramki – piłka obijała bandy lub słupki. Impas strzelecki przełamał po kilku minutach Lubo Ivanytsia, później to zabrzanie nadawali ton grze. Nie pomógł również wybroniony przez Pawła Kazimiera rzut karny, który wykonywał Andrij Akimenko. Pierwsza połowa zakończyła się zapowiadającym sporo emocji wynikiem 12:7.
Druga odsłona gry rozpoczęła się indywidualnych błędów zabrzan. Puławianie próbowali rzucać przez całe boisko do pustej bramki, ale dwukrotnie mylili się. Świetnie jednak zaczął grać Bogdanov w puławskiej bramce, który odbijał dość jeszcze niemrawe próby Trójkolorowych. Wciąż jednak bilans bramkowy zmieniał się tylko na korzyść gości, więc już po 3,5 minucie od pierwszego gwizdka o czas poprosił Marcin Lijewski, który próbował sprowadzić umysły swoich podopiecznych z szatni. Po przerwie najpierw Jakub Skrzyniarz fantastyczną interwencją, a chwilę później Damian Przytuła z celnym trafieniem pokazał, że zabrzanie zyskali drugi oddech. Azoty jednak zbliżyły się już na dwa trafienia, 13:11. Spóźnieni zabrzanie jednak w końcu wrócili na parkiet i po trafieniach Bisa, Przytuły i dwóch Gogoli było już 17:12. Trzeba było jeszcze znaleźć patent na odważnie grajacego Bartosza Kowalczyka, który nie bał się rzucać w pełnym kontakcie z zabrzańskimi obrońcami i mocno pracującego Antoniego Łangowskiego. Gra się wyrównała, oba zespoły wymieniały się trafieniami, ale przewaga zabrzan wciąż utryzmywała się na poziomie 3-4 bramek. Goście przejęli jednak inicjatywę na pięć minut przed końcem, Zdołali odrobić straty i nieco ponad trzy minuty przed końcem było już 22:20. Co więcej bramkę dołożył Dawydzik, więc Azoty miały szansę na zdobycie remisu. Tym bardziej, że znów grali w ataku i mieli 20 sekund na rozprowadzenie akcji! Niestety Górnicy obronili piłkę, a wynik ustalił Damian Przytuła, trafiając na 23:21!
Najlepszym zawodnikiem spotkania został jednak wybrany bramkarz Górnika Zabrze – Jakub Skrzyniarz
Rundę jesienną kończymy na 3 miejscu z 2 punktami przewagi nad Górnikiem Zabrze.
Górnik Zabrze – Azoty-Puławy 23:21 (12:7)
Górnik: Kazimier, Skrzyniarz – Molski, Bis 2, Mucha, Łyżwa, Krawczyk, Gogola 4, Ivanytsia 1, Dudkowski 7, Kaczor, Bykowski 1, Gregułowski, Adamuszekk, Rutkowski, Przytuła 8. Trener: Marcin Lijewski
Kary: 10 minut (Molski, Bis, Łyżwa, Ivanytsia, Bykowski)
Karne: 3/3
Azoty: Bogdanov 1, Zembrzycki – Akimenko 3, Zivkovic, Łangowski 2, Podsiadło, Bachko, Przybylski 1, Jurecki 2, Rogulski 4, Dawydzik 3, Kowalczyk 2, Gumiński, Fedeńczak, Jarosiewicz 3. Trener: Robert Lis
Kary: 4 minuty (Gumiński 2)
Karne: 4/6