Od ostatniego meczu Azotów-Puławy w PGNiG Superlidze minęło dokładnie trzydzieści sześć dni. Początkowo przekładane mecze miały związek z wykrywaniem przypadków koronawirusa u rywali, w końcu jednak choroba dopadła także puławian i wszyscy musieli udać się na przymusową samoizolację. Dwa tygodnie bez regularnych treningów to dla profesjonalnego sportowca dosyć długa przerwa, a zajęcia w domu, bez piłek nie oddają tego, co można wypracować w hali, trenując grupowo. Pierwszy raz w komplecie zespół spotkał się na popołudniowym treningu w czwartek, 19 listopada, a już w sobotę 21 listopada mamy rozegrać ligowy mecz z Orlen Wisłą Płock. Z drużyną, która jest niewątpliwie faworytem do medalu, która kwarantannę spowodowaną koronawirusem ma już za sobą, a ostatnio odniosła już kilka zwycięstw nie tylko na ligowym podwórku.
Na pewno po tak długiej przerwie będzie to trudny mecz, niezależnie od tego, kim będzie nasz przeciwnik. W czwartek spotkaliśmy się na treningu w komplecie i tak naprawdę dopiero teraz będziemy widzieć, w jakim miejscu jesteśmy. Trenowaliśmy indywidualnie z tymi zawodnikami, którzy mogli trenować. Staraliśmy się poprawiać ich ewentualne braki, deficyty, próbowaliśmy im pomóc, by podnieść jakość ich gry. Teraz musimy znowu wejść w rytm meczowy – mówi drugi szkoleniowiec Azotów-Puławy, Michał Skórski.
Azoty-Puławy to drużyna, która na ten moment ma najmniej rozegranych meczów w PGNiG Superlidze – tylko cztery. Dla porównania, pierwsza w tabeli Łomża Vive Kielce rozegrała dwa razy więcej spotkań. Najbliższy miesiąc będzie dla zawodników z Puław prawdziwym maratonem, trzeba bowiem nie tylko nadrabiać zaległości, ale grać także te pojedynki, które zostały zaplanowane.
W jednym momencie zawodnicy nie trenują, nie grają, a za chwilę muszą rozegrać trzy mecze w ciągu jednego tygodnia. To na pewno odbija się na ich ogólnej dyspozycji meczowej, bo nie jest tak, że nagle zapomnieli jak się gra w piłkę ręczną. Widać po tych zespołach, które miały przerwę spowodowaną kwarantanną i chorobami zawodników, że mają problemy z kondycją fizyczną. Brak normalnych treningów i możliwości oddawania rzutów z bramkarzem też powoduje to, że obserwujemy mnóstwo niecelnych rzutów. Znacznie lepiej to wygląda u zespołów, które rozegrały już dwa, trzy spotkania po przerwie – komentuje Michał Skórski.
Czasu na przygotowanie się do pojedynku z Orlen Wisłą Płock jest bardzo mało. Nie chodzi jednak o taktykę, czy rozpisanie rywala, ale bardziej o ponowne zgranie się zawodników, którzy przed meczem odbędą w sumie trzy jednostki treningowe. A najbliższy rywal puławian to zdecydowanie zespół z górnej półki.
Zespół z Płocka jest jednym z najlepszych w Polsce, a także liczących się w Europie. Przeciwnik mocny, szczególnie na własnym boisku. Ich ogromną przewagą jest to, że są już w rytmie meczowym. Obejrzeliśmy wszystkie spotkania, które w ostatnim czasie grała Wisła, szczególnie, że pojawili się tam nowi zawodnicy. Jakość gry jest teraz zupełnie inna. Płocczanie bardzo dobrze grają w obronie. Wyprowadzają w każdym meczu dużo szybkich ataków, z których rzucają mnóstwo bramek. To jest ich najsilniejsza strona. W tym krótkim czasie będziemy robili wszystko by zarówno taktycznie jak i motorycznie przygotować się do tego meczu jak najlepiej – powiedział trener.
Jedynym plusem przerwy spowodowanej koronawirusem jest to, że wszyscy szczypiorniści Azotów-Puławy, którzy zmagali się z drobnymi urazami doszli już do pełni sił.
Cieszymy się, że po tej przerwie, która była spowodowana izolacją zawodników, nie mamy już na dzień dzisiejszy żadnych poważnych kontuzji. Na pewno postawimy swój charakter przed tym spotkaniem i będziemy walczyli z całych sił po to, by ten mecz wygrać. W normalnych warunkach wszyscy jesteśmy przekonani o tym, że możemy rywalizować z Wisłą jak równy z równym – zakończył szkoleniowiec, Michał Skórski.
Starcie z Orlen Wisłą Płock zaplanowano na sobotę, 21 listopada w płockiej Orlen Arenie. Początek meczu o godz. 13:00, a transmisję online przeprowadzi serwis emocje.tv.