Bardzo dobrze rozegrana druga połowa pozwoliła dziś Azotom-Puławy odnieść przekonywające zwycięstwo z bezpośrednim sąsiadem z ligowej tabeli. Do przerwy miejscowi wygrywali tylko dwoma trafieniami, ale po zmianie stron agresywniejsza defensywa, świetny Vadim Bogdanov w bramce i skuteczne kontrataki były kluczem do wysokiej wygranej puławian z Energą MKS Kalisz.
W pierwszej połowie nie było zbyt wielu przesłanek, aby myśleć o wysokiej wygranej gospodarzy. Co prawda po wymianie cios za cios w pierwszych trzech minutach (2:2) gospodarze uzyskali przewagę pięciu goli (11′ 8:3), ale kolejne minuty należały do gości. Wyraźne prowadzenie mocno uśpiło puławian, którzy zaczęli grać nieskutecznie i popełniali sporo błędów. Kaliszanie powoli zaczęli odrabiać straty i w 22 minucie złapali kontakt z miejscowymi (11:10). Do końca pierwszej połowy utrzymała się jednak minimalna przewaga Azotowców, którzy na przerwę schodzili z dwiema bramkami zapasu.
W drugiej połowie zobaczyliśmy zgoła inne Azoty-Puławy. Podopieczni Michała Skórskiego zaczęli przede wszystkim grać agresywniej w obronie, którą udanymi interwencjami wspierał Vadim Bogdanov. Coraz częściej na bramkę Energi MKS sunęły szybkie kontrataki. W 38 minucie miejscowi uzyskali cztery gole przewagi (22:18), a po kwadransie drugiej połowy wygrywali już siedmioma trafieniami (27:20). Niesieni dopingiem puławskiej publiczności gospodarze powiększali przewagę, która w 52 minucie była najwyższa w tym spotkaniu – 33:22. Ostatecznie skuteczne Azoty-Puławy pokonały bezpośredniego sąsiada z ligowej tabeli wysoko, odbudowując nieco morale po ostatnich nie najlepszych meczach przeciwko Gwardii Opole.
Azoty-Puławy – Energa MKS Kalisz 37:27 (15:13)
Azoty-Puławy: Koshovy, Bogdanov – Łangowski 6, Dawydzik 5, Szyba 4, Jarosiwicz 4, Podsiadło 3, Przybylski 3, Rogulski 3, Seroka 3, Gumiński 2, Skwierawski 1, Grzelak 1, Moryń 1, Kowalczyk 1, Kasprzak.
Energa MKS: Krekora, Zakreta, Liljestrand – Kamyszek 7, Szpera 6, K. Pilitowski 5, Klopsteg 3, M. Pilitowski 3, Gąsiorek 1, Drej 1, Galewski, Bożek, Krytski.