Azoty wiceliderem tabeli PGNiG Superligi

2 gru 2020 |

Bardzo dobrą dyspozycję utrzymują piłkarze ręczni Azotów Puławy. Po zdecydowanych zwycięstwach nad Stalą Mielec i Zagłębiem we własnej hali, puławianie tym razem w zaległej ligowej potyczce walczyli w Kaliszu z miejscową Energą MKS. I spisali się rewelacyjnie wygrywając z nieobliczalnym i niewygodnym rywalem różnicą aż 11 bramek, 35:24.

Bardzo dobrą dyspozycję utrzymują piłkarze ręczni Azotów Puławy. Po zdecydowanych zwycięstwach nad Stalą Mielec i Zagłębiem we własnej hali, puławianie tym razem w zaległej ligowej potyczce walczyli w Kaliszu z miejscową Energą MKS. I spisali się rewelacyjnie wygrywając z nieobliczalnym i niewygodnym rywalem różnicą aż 11 bramek, 35:24.

Podopieczni Larsa Walthera pojedynek z ekipą gospodarzy rozpoczęli ostrożnie. Być może było to spowodowane 15 minutowym opóźnieniem w rozpoczęciu meczu. Dość powiedzieć, że do 19’ obie ekipy grały bramka za bramkę a na listę strzelców trzykrotnie wpisał się rozgrywający dobre zawody w Kaliszu Michał Szyba. Niewiele ustępowali mu Andrii Akimenko i Dawid Dawydzik, którzy już na początku zaliczyli po dwa trafienia.

Czekaliśmy na obsługę medyczną 15 minut, stąd może nie najlepiej weszliśmy w ten mecz. Ja czułem się tak jakbym wyszedł na parkiet bez rozgrzewki. Na całe szczęście zapomnieliśmy o tym szybko i od 20 minuty wydaje mi się, że mieliśmy mecz pod kontrolą. Potem bardzo dobry początek drugiej połowy – kilka kontr, kilka dobrych interwencji bramkarzy – odskoczyliśmy na 8 a potem na 10 bramek i wtedy już mecz był ułożony – powiedział Dawid Dawydzik.

Nie najlepiej spisywał się natomiast w bramce niedawny bohater meczów ze Stalą i Zagłębiem Vadim Bogdanow. Wprowadzony w 19’ minucie na boisko Mateusz Zembrzycki zamurował swoją świątynię i na efekty nie trzeba było długo czekać. Kolejne gole Akimenki, Łangowskiego i Jureckiego, a także dobra gra w obronie Azotów spowodowały, że do szatni goście schodzili prowadząc 17:12. Puławianie nie zadowolili się 5 bramkową zaliczką wywalczoną do przerwy i po upływie zaledwie 6 minut drugiej odsłony – po golach Akimenki, Jureckiego i wracającego po kontuzji do gry Piotra Jarosiewicza  – prowadzili 22:12. Szczypiorniści z Kalisza mieli olbrzymie problemy ze sforsowaniem bardzo dobrze grającej w obronie ekipy z Puław. Doskonałą partię nadal rozgrywał w bramce Mateusz Zembrzycki, który bronił z ponad 50 procentową skutecznością. Drużyna Larsa Walthera do końca kontrolowała już przebieg wydarzeń na boisku, kończąc ostatecznie zawody z pokaźną zaliczką aż 11 bramek przewagi. A gospodarze, którzy przed tym meczem marzyli o 3 miejscu w tabeli PGNiG Superligi – na ten awans będą musieli jeszcze poczekać. Puławianie z kolei mimo rozegrania trzech spotkań mniej od rywali, z kompletem 21 pkt awansowali na drugie miejsce.

Energa MKS Kalisz- Azoty Puławy 24:35 (12:17)  

Energa MKS Kalisz: Zakreta, Krekora – Góralski 7, M. Pilitowski 3, Kamyszek 3, Kamil Adamski 2, Kacper Adamski 1, Mateusz Kus 1, Michał Czerwiński 1, Piotr Krępa 1, Stanisław Makowiejew 1, Konrad Pilitowski, Michał Drej

Azoty Puławy: Bogdanow, Zembrzycki – Akimienko 10, Jurecki 5, Szyba 5, Łangowski 3, Dawydzik 3, Bachko 2, Jarosiewicz 2, Velkavrh 1, Seroka 1, Podsiadło 1, Przybylski 1, Rogulski 1 oraz Kowalczyk, Gumiński.

~Marek Skowronek~