Cenna, mocno wypracowana wygrana w Kwidzynie

28 lut 2021 |

To nie miał być spacerek dla podopiecznych Lars Walthera i tak rzeczywiście było. MMTS Kwidzyn postawił twarde warunki i długo był równorzędnym rywalem dla Azotów-Puławy. Ostatecznie wicelider tabeli wygrał na trudnym parkiecie w Kwidzynie 29:25. Piękny wynik po stronie brakowej zapisał Andrij Akimenko, który rzucił łącznie 10 goli.

To nie miał być spacerek dla podopiecznych Lars Walthera i tak rzeczywiście było. MMTS Kwidzyn postawił twarde warunki i długo był równorzędnym rywalem dla Azotów-Puławy. Ostatecznie wicelider tabeli wygrał na trudnym parkiecie w Kwidzynie 29:25. Piękny wynik po stronie brakowej zapisał Andrij Akimenko, który rzucił łącznie 10 goli.

Pierwsza połowa zaczęła się bardzo dobrze. W pierwszej minucie wynik rywalizacji otworzył Michał Jurecki. Na kolejne trafienie trzeba było czekać jednak aż 5 minut. Wówczas ponownie na listę strzelców wpisał się Jurecki, a chwilę później na 3:0 dla puławian podwyższył Łukasz Rogulski. Miejscowi długo czekali na pierwsze trafienie i doczekali się w ósmej minucie, kiedy wynik po stronie gospodarzy otworzył Łukasz Potoczny. Minutę później trafienie Ryszarda Landzwojczaka dała kontakt z Azotami-Puławy, ale po kolejnych dwóch minutach ten sam zawodnik musiał udać się na trybuny, bowiem po ostrym zagraniu w obronie zobaczył czerwoną kartkę. Gospodarze nie załamali się tym faktem. Co prawda po bramce najskuteczniejszego w pierwszej połowie Akimenki Azoty-Puławy prowadziły jeszcze dwoma golami (3:5), ale po kwadransie gry kwidzynianie odrobili całość początkowych strat i po golu Arkadiusza Ossowskiego doprowadzili do remisu po 5. Puławianie w tym okresie słabiej radzili sobie w ataku i niestety dość niefrasobliwie w obronie. Efekt był taki, że w 19 minucie Ossowski wyprowadził miejscowych na prowadzenie (7:6). Lars Walther poprosił wówczas o czas, po którym trwała wymiana ciosów – gol za gol. Jednak w 25 minucie napędzeniu dobrym wynikiem miejscowi powiększyli przewagę – dwa z rzędu trafienia Jędrzeja Zieniewicza i było 11:9. W końcówce puławianie zagrali już nieco lepiej. Puławianie wykorzystali kary dwuminutowe dla miejscowych i po czterech trafieniach, przy tylko dwóch straty schodzili na przerwę z jedną bramką przewagi.

Drugą połowę miejscowi rozpoczęli w podwójnym osłabieniu, ale mądrze i długo zagrali w ataku, eliminując z gry Dawida Dawydzika (2 min) i kończąc ponad minutową akcję golem Bartosza Nastaja. Kolejne akcje to wymiana ciosów, przy czym na minimalnym prowadzeniu puławian utrzymywał bezbłędny Akimenko i pewny z drugiej linii Jurecki. Po stronie gospodarzy skuteczni byli przede wszystkim Nastaj i Ossowski. W 38 minucie dobra interwencja Mateusza Zembrzyckiego przerwała efektywność gospodarzy i chwilę później po golu Antoniego Łangowskiego puławianie prowadzili dwoma golami (17:19). W 43 minucie przechwyt w obronie Piotra Jarosiewicza dał gościom szansę na szybką akcję, którą wykończył z szóstego metra Paweł Podsiadło, dając podopiecznym Larsa Walthera trzybramkowe prowadzenie (18:21). Niestety przewaga nie dodała pewności siebie Azotowcom i w 48 minucie goście złapali kontakt z ekipą z Puław (gol Roberta Orzechowskiego – 20:21). Jednak już 120 sekund później znów było spokojniej. Najpierw niezawodny Akimenko, później skuteczna obrona, a ostatecznie ładna kombinacyjna akcja zakończona rzutem Rogulskiego dała znów trzy bramki przewagi (20:23).

Ostatnie 10 minut rozpoczęło trafienie z karnego nieomylnego w tym elemencie gry Jakuba Szyszko. Później szybkie trafienia Michała Szyby i Zieniewicza wciąż utrzymywały otwarty wynik rywalizacji. W 53 minucie dziesiątego gola w tym meczu zdobył z rzutu karnego Akimenko (22:25). Kolejne akcje nie przyniosły goli ani z jednej, ani z drugiej strony i na niespełna sześć minut przed końcem o czas poprosił Lars Walther. Niestety chwilę później szansę na czterobramkowe prowadzenie zmarnował Podsiadło, a z drugiej strony szansy na podtrzymanie nadziei dla miejscowych nie zmarnował Alan Guziewicz. Po tym trafieniu puławianie pogubili się w ataku, a gospodarze za sprawą Guziewicza nie tylko złapali kontakt z Azotami-Puławy, ale również wyrzuciły na dwie minuty Dawydzika. W 58 minucie fantastyczne trafienie zapisał na swym koncie Bartosz Kowalczyk, a kilkanaście sekund później piękną interwencją popisał się Wojciech Borucki.. W 59 minucie bomba Kowalczyka znów przywróciła trzybramkowe prowadzenie (24:27). Kropkę na I postawił Rogulski, którego gol w ostatniej sekundzie dał czterobramkowe zwycięstwo w tym bardzo trudnym i nad wyraz wyrównanym meczu.

– Mecz był dla nas szalenie ciężki. Po porażce w Pucharze Polski dużo przeszliśmy w ostatnich dniach. Dziś na parkiecie widać było w naszej postawie dużo było niepewności, nerwowości. Niemniej ważne, że każdy dawał dziś z siebie wszystko i to pozwoliło nam zainkasować trzy punkty. I z tego na pewno trzeba się cieszyć – podsumował mecz Michał Jurecki, rozgrywający Azotów-Puławy.

MMTS Kwidzyn – Azoty-Puławy 25:29 (13:14)
MMTS Kwidzyn: Matlęga, Dudek – Zieniewicz 5, Ossowski 4, Szyszko 4, Grzenkowicz 3, Jankowski 3, Nastaj 2, Orzechowski 1, Guziewicz 1, Potoczny 1, Landzwojczak 1, Krieger, Peret, Przytuła.
Azoty-Puławy: Bogdanov, Zembrzycki 1, Borucki – Akimenko 10, Jurecki 6, Rogulski 3, Szyba 2, Kowalczyk 2, Dawydzik 2, Łangowski 1, Podsiadło 1, Gumiński 1, Przybylski, Velkavrh, Jarosiewicz.