Starcie Azotów-Puławy z przedostatnią w ligowej tabeli SPR Stalą Mielec dostarczyło mnóstwo emocji. Faworytem niewątpliwie byli puławianie, którzy aspirują do miejsca na podium, jednak mielczanie postawili bardzo trudne warunki i na boisku byli równorzędnym przeciwnikiem.
Pierwszą bramkę w tym meczu zdobył Rafał Przybylski. Na to trafienie odpowiedział Ramon Oliveira, ale podrażnieni puławianie szybko wyprowadzili dwa skuteczne ataki. W 6.minucie było już 2:4 po kolejnym trafieniu Przybylskiego oraz dwóch golach Łukasza Rogulskiego. Milijan Ivanović oraz wspominany wcześniej Ramon Oliviera „trzymali” wynik skutecznymi rzutami. To oni sprawiali, że wynik cały czas był sprawą otwartą, choć powoli zaczęła się zarysowywać przewaga gości. Najlepszy moment SPR Stali przypadł na przedział czasowy pomiędzy 13. i 18.minutą, gdy udało się drużynie rzucić cztery bramki. Poza Ivanoviciem i Oliveirą trafił jeszcze Rafał Krupa. Wtedy jednak przebudzili się puławianie, którzy wrzucili zdecydowanie wyższy bieg i szybko odzyskali bezpieczne prowadzenie. Ostatecznie pierwszą połowę zakończyli z przewagą pięciu trafień nad gospodarzami.
Jeśli jednak podopieczni Roberta Lisa myśleli, że w drugiej połowie pójdzie im już łatwiej, to sam początek musiał wyprowadzić ich z błędu. Szybkie bramki Wołyncewa i Kryckiego sprawiły, że Azoty miały już tylko trzy bramki przewagi. Dla nich trafił bowiem tylko Rogulski. Wtedy gościom pomogła kara dla Kosty Petrovicia. Mielczanom o jednego mniej grało się dużo trudniej i szybko stracili to, co udało im się wypracować na początku drugiej połowy. W osłabieniu stracili trzy gole z rzędu, ale już we fragmencie pomiędzy 40. i 45.minutą rzucili aż pięć bramek, a ich przeciwnicy tylko jedną. Trener Robert Lis musiał reagować i wziął czas, bo poza świetną grą mielczan miał jeszcze jedno zmartwienie – czerwoną kartką ukarany został Dawid Dawydzik. Ostatni kwadrans to potężna walka podopiecznych Dawida Nilssona o dogonienie faworytów z Puław. Kilka razy doszli ich na trzy bramki, a raz nawet mieli taką stratę i piłkę. Azoty musiały mocno się zmotywować i wziąć w garść, by nie dać się dogonić walecznemu przeciwnikowi. Emocji było naprawdę sporo. Końcowe minuty to już gra toczona bramka za bramkę, co też oznaczało, że to podopieczni Roberta Lisa ostatecznie dowiozą zwycięstwo do samego końca. Tak też było. Nie pomogły nawet dwie bramki z rzędu z samej końcówki (Kacpra Adamczuka i Rafała Krupy), bo przewaga Azotów była zbyt duża. Ostatecznie puławianie wygrali 31:28.
SPR Stal Mielec – Azoty Puławy 28:31 (13:18)
SPR Stal: Wiśniewski, Andjelić, Witkowski – Ivanović 7, Oliveira 7, Krupa 5, Wołyncew 3, Krycki 2, Adamczuk 1, Petrović 1, Wilk 1, Nowak 1, Osmola, Flont, Mochocki, Janyst. Trener Dawid Nilsson.
Azoty: Zembrzycki, Bogdanov – Akimenko 8, Podsiadło 6, Przybylski 3, Rogulski 3, Łangowski 2, Kowalczyk 2, Seroka 2, Dawydzik 2, Szyba 1, Jarosiewicz 1, Gumiński 1, Jurecki, Velkavrh. Trener Robert Lis.