Równo, ale bez happy endu. Azoty-Puławy minimalnie gorsze w pierwszym meczu II rundy kwalifikacyjnej do EHF Ligi Europy

23 вер. 2020 |

Szalenie wyrównany i emocjonujący mecz obejrzeli kibice, którzy wybrali się na pierwsze spotkanie II rundy kwalifikacyjnej do EHF Ligi Europy w Puławach. Niestety lider PGNiG Superligi okazał się minimalnie gorszy od IFK Kristianstad, utrudniając sobie awans do kolejnej fazy rozgrywek. Wszyscy jednak podkreślają, że po tak wyrównanych zawodach nic nie jest jeszcze przesądzone.

Szalenie wyrównany i emocjonujący mecz obejrzeli kibice, którzy wybrali się na pierwsze spotkanie II rundy kwalifikacyjnej do EHF Ligi Europy w Puławach. Niestety lider PGNiG Superligi okazał się minimalnie gorszy od IFK Kristianstad, utrudniając sobie awans do kolejnej fazy rozgrywek. Wszyscy jednak podkreślają, że po tak wyrównanych zawodach nic nie jest jeszcze przesądzone.

„Nie taki diabeł straszny, jak go malują” – to stare polskie porzekadło jak ulał pasuje do tego co zobaczyliśmy w meczu w Puławach. Przysłowiowym diabłem miała być bardzo doświadczona na europejskich parkietach (m.in. w Lidze Mistrzów) drużyna ze Szwecji. Tymczasem puławianie prowadzili ze Skandynawami bardzo równą walkę. Ba, momentami podopieczni Larsa Walthera prowadzili czterema golami i wydaje się, że dorzucenie kolejnych trafień – a były na to szanse – dobiłoby rywala i pozwoliło Azotowcom na końcowy sukces.

Duży wpływ na końcowy wynik spotkania miało wydarzenie z 21 minuty. Wówczas rzut karny dla puławian wykonywał Wojciech Gumiński, który rzucił niegroźnie w głowę bramkarza. Sędziowie po krótkiej konsultacji, ku zdziwieniu samych zawodników, zdecydowali się na pokazanie puławianinowi czerwonej kartki.

– Rozmawiałem po meczu z sędziami i wyjaśniali mi, że bramkarz wykonał niewielki ruch. Przepisy mówią, że jeśli ten ruch jest mniejszy niż wielkość piłki wówczas czerwona kartka jest zasadna. Dla mnie to trudna sytuacja do oceny i ja bym nie pokazał kartki – skomentował to wydarzenie już po meczu Lars Walther, trener Azotów-Puławy.

Zejście Gumińskiego bardzo osłabiło puławian, którym na ławce zabrakło nominalnego lewoskrzydłowego. Z konieczności na tej pozycji zagrał Kacper Adamczuk, który po pierwszych nieudanych akcjach został odpuszczony przez obrońców ze Szwecji. Skandynawowie skupili uwagę na pozostałych graczach Azotów-Puławy, skutecznie utrudniając gospodarzom grę. Skomasowana obrona nie dopuszczała do rozwinięcia skrzydeł przez kołowych i prawoskrzydłowych. Cała gra musiała się opierać o rozegranie, co przy dobrze dysponowanym Chrstiansenie w bramce IFK okazało się niewystarczające.

Do ostatnich minut wynik pozostawał sprawą otwartą. Po kilkubramkowym prowadzeniu w pierwszej połowie Azotów-Puławy, później lepiej wyglądali Szwedzi i nie tylko odrobili straty, ale wysforowali się na trzy gole przewagi. Zryw miejscowych doprowadził do nerwowej końcówki. W niej puławianom przytrafiły się dwa-trzy błędy, skrzętnie wykorzystane przez graczy z Kristianstad, którzy po końcowym gwizdku cieszyli się z minimalnej wygranej.

Warto dodać, że dużą rolę w wygranej Skandynawów odegrała słabsza skuteczność puławian w stuprocentowych sytuacjach. Azotowcy mieli m.in. zaledwie 50-procentową skuteczność z siedmiu metrów, nie wykorzystując aż trzech karnych.

– Oglądaliśmy dziś na parkiecie dwa bardzo równe zespoły. Cieszymy się z dzisiejszej wygranej, ale nic jeszcze nie jest przesądzone. Przed nami sześćdziesiąt minut w Szwecji i dopiero po nich będzie można ogłosić zwycięzcę tej rywalizacji – podsumował Ljubomir Vranjes, szkoleniowiec IFK Kristianstad.

Przed rewanżem w Szwecji pełen nadziei jest trener Azotów-Puławy.

– Jestem bardzo smutny. Nie tylko z powodu wyniku, ale także z faktu, że dziś kilku zawodników grających normalnie na wysokim poziomie zagrało słabiej. Niestety zabrakło nam w dużej części meczu Wojtka Gumińskiego. Myślę, że przestrzelone karne i kontrataki to był ważny element, wpływający na wynik końcowy. Wierzę, że jeśli wyeliminujemy te niedoskonałości, jesteśmy w stanie w Szwecji wygrać. Musimy teraz ciężko popracować, przeanalizować dokładnie ten mecz i mam nadzieję, zagrać lepiej na wyjeździe niż to miało miejsce dziś – skomentował Lars Walther.

Azoty-Puławy – IFK Kristianstad 24:25 (12:11)
Azoty-Puławy: Bogdanow, Zembrzycki – Szyba 6, Jurecki 5, Podsiadło 3, Bachko 3, Rogulski 3, Akimenko 2, Dawydzik 1, Gumiński 1, Seroka, Kowalczyk, Adamczuk.
IFK Kristianstad: Christiansen – Nyfjall 7, Frend-Ofors 5, Halen 4, Gudmundsson 3, Olsson 3, Nilsson J. 2, Ocvirk 1, Nilsson A., Einarsson, Jurmala, Bengtsson, Bozić, Petersen,