Skuteczność i zbyt duża ilość błędów własnych – te elementy zaważyły na porażce Azotów-Puławy w rewanżowym meczu II rundy Ligi Europy EHF ze szwedzkim Kristianstad. Puławianie walczyli dzielnie i jeszcze w końcówce postraszyli faworytów pojedynku. Jednak mimo niezłego finiszu nie udało się odrobić strat z poprzedniej fazy meczu. Dwubramkowa porażka wyeliminowała podopiecznych Larsa Walthera z rozgrywek o europejskie puchary.
Przez pierwszy kwadrans meczu wszystko wyglądało bardzo obiecująco. Co prawda puławianie nie ustrzegli się błędów, ale i Skandynawowie nie wyglądali jakoś przekonująco. Dodatkowo nieźle w bramce spisywał się Mateusz Zembrzycki. W 15 minucie mieliśmy więc remis po 5. Niestety od tego momentu gospodarze wykorzystali kolejne niecelne podania i rzuty Azotowców i zaczęli budować przewagę. W 18 minucie przy stanie 7:5 rzutu karnego nie wykorzystał Paweł Podsiadło, a za chwilę miejscowi dorzucili kolejne dwa gole i wyszli na czterobramkowe prowadzenie. Tuż przed kończącym pierwszą połowę gwizdkiem, zawodnicy Kristianstad prowadzili 12:7, ale pewnym rzutem z karnego stratę zniwelował Wojciech Gumiński.
Ten sam zawodnik rozpoczął zdobycze bramkowe Azotów-Puławy. Niestety między 32 a 35 minutą rywalizacji niemal się rozstrzygnęła. W tym czasie Szwedzi zdobyli cztery gole nie tracąc żadnego i wyszli na siedmiobramkowe prowadzenie (16:9). Kolejne minuty to pierwszy zryw Azotowców. Gole Michała Szyby, niezawodnego z siódmego metra Gumińskiego i Dawida Dawydzika zniwelowały przewagę Szwedów znów do czterech goli (40’ 16:12). Niestety puławianie wciąż grali nerwowo i bardzo pewne minuty przeplatali kolejnymi niewymuszonymi błędami. W efekcie, w 47 minucie miejscowi znów prowadzili siedmioma golami – 21:14 i mało kto wierzył, że będą w tym meczu jeszcze emocje. Tymczasem dwie czerwone kartki dla graczy Kristianstad dodały puławianom nowych sił i wiary. Do 53 minuty udało się zniwelować straty do 5 goli, a do 55 nawet do dwóch trafień. Niestety znów zabrakło zimnej krwi. Starta w ataku poskutkowała 23 golem dla miejscowych, a chwilę później dwuminutowa kara dla Pawła Podsiadło osłabiła zespół, który mimo ambitnej walki do końca, nie był w stanie w sposób decydujący o awansie poprawić wyniku. Ostatecznie Azoty-Puławy przegrały dwoma golami co oczywiście wstydu nie przynosi, ale niestety nie daje również promocji do fazy grupowej EHF Ligi Europy.
– Jesteśmy naprawdę nie tylko źli, ale wręcz wściekli. Była dziś bardzo duża szansa na wywalczenie awansu. Nie udało się wygrać, mimo naprawdę rewelacyjnej postawie w bramce Mateusza Zembrzyckiego. Po raz drugi mecz przegraliśmy skutecznością. Powtórzyła się sytuacja z Puław, kiedy bramkarz rywali bronił świetnie i nie potrafiliśmy znaleźć lekarstwa na jego interwencje. I to właśnie nasza niska skuteczność zaważyła na takim a nie innym wyniku – powiedział po meczu Wojciech Gumiński, skrzydłowy Azotów-Puławy.
IFK Kristianstad – Azoty-Puławy 24:22 (12:8)
Azoty-Puławy: Zembrzycki, Borucki – Gumiński 6, Jurecki 6, Szyba 4, Rogulski 2, Dawydzik 2, Akimenko 1, Podsiadło 1, Łangowski, Bachko, Adamczuk, Kowalczyk, Seroka, Flont, Konieczny.